Rad nierad, czuję się zobowiązany by słowem (obrazem) odnieść się jeszcze do potyczki Getafe z Realem. W związku z tym, że poprzedni wpis wzbudził spore emocje i następnego dnia znalazłem na mailu prawdziwą falę krytyki, dziś oferuję wam coś na ukojenie waszych skołatanych madryckich nerwów. Mam nadzieję, że docenicie (jak zwykle) dobrą robotę panów z Crackovi. Przynajmniej do kolejnej potyczki między naszymi drużynami możecie spać spokojnie, w słodkim oderwaniu od ligowej rzeczywistości 😉
PS Musicie mi wybaczyć, że chwilowo nie mam czasu by odpowiedzieć wszystkim, przemieszczam się intensywnie, spodziewajcie się jednak maili w najblizszej przyszłości.
A gdybyście zapomnieli jak to było z Barceloną: